Poniżej krótki filmik jak wyglądają u mnie w okolicy chińskie salony paznokci:)

 

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-P61b_uRhgw[/youtube]

 

 

Moje doświadczenie? Sama kiedyś poszłam zrobić sobie paznokcie do chińskiego salonu,
z braku czasu ale tez i z ciekawości jak to wygląda. Powiem tak:

Wielkie było moje zdziwienie kiedy Pani Chinka zabierając się za moje paznokcie nie zdezynfekowała mi dłoni żadnym antyseptykiem.
Nie było mowy o używaniu żadnych narzędzi oprócz frezarki oczywiście; a Pani odsuwała mi skórki na sucho swoim własnym paznokciem na umór. Wiec kiedy mi poharatała skórki z których zaczęła lecieć krew, przeraziłam się nie na żarty i zapytałam się czy w tym wypadku użyje jakiegoś antyseptyka cokolwiek wody utlenionej? Niestety nic takiego nie mieli,wiec praca trwała dalej a ja już tylko marzyłam o tym żeby z stamtąd uciec jak najszybciej mając nadzieję ze nie zaraziłam się jakimś świństwem. :/

Chinki w ogóle nie używają pilników. Wszystko wykonuje się frezarką od początku do końca. Czas to pieniądz, a frezarką szybciej.
Szybkość polega przede wszystkim na totalnym omijaniu wszystkich pracochłonnych etapów.
Tips – akryl, malowanie i paznokcie gotowe :)

O zatapianiach i wyborze wzorów ( czy chcemy tak a może inaczej ) .. kawa czy herbata możemy zapomnieć :)
Ja to nazywam chińskie fabryki paznokci. Nakładasz tipsa,jedziesz frezarką, malujesz i następna klientka.
Bez gadania,rozmowy, tak to mniej więcej wygląda.

Siedzisz pól godziny, wokół ciebie wszyscy gadają po chińsku ( cing ciang ciong heh) i nie wiesz czy czasem nie mówią o tobie,
(jakie masz ładne buty lub torebkę etc..) czy może na inne tematy:)

Chińskie wzorki robi się na takiej zasadzie, ze podkłada się szablon i od szablonu maluje  się frencze.

Chinki nie robią żadnych trudnych wzorków, bo skoro czas to pieniądz, maja tylko do wyboru różne frencz w różnych kolorach, wszytko air brushem, ewentualnie doklejają cekiny (za odpowiednią dopłatą), które nabłyszczone chińskim żelem trzymają się do tygodnia….

Wzorki wykonuje się zwykłym lakierem z linerem czyli takie zwykłe lakiery z pędzelkiem piórkowym. Kilka machnięć i kwiatek gotowy.
Chińskie  czy jak ktoś woli Azjatyckie zakłady sprowadzają materiały do paznokci z Chin,nie słyszałam aby można je było gdzieś kupić „w okolicy”.
Shellac tez oczywiście jest, ale chiński :) A jeśli chodzi o dobór firmy gdybyśmy chcieli się zapytać na jakiej marce pracują to firma nazywa się NO NAME czyli generalnie NIE MA ŻADNEJ NAZWY.

Podsumowanie:

Raczej już więcej do takiego salonu nie pójdę. Poszłam tylko dlatego ze zależało mi na czasie gdyż w tym dniu wyjeżdżałam na urlop i jak to kobitka chciałam pięknie wyglądać:) Faktycznie chciałam zaoszczędzić na czasie i poczuć się wyjątkowo że ktoś wreszcie mi robi paznokcie a nie ja sama.
W sumie nie wiem jakie licho mnie podkusiło żeby w dniu wyjazdu zrobić sobie pazurki. Efekt był taki ze wróciłam z płaczem i rękami w kieszeni do domu (bo wstyd mi było iść z takimi paznokciami przez miasto) po około 40 minutach z 25-ma funtami w kieszeni mniej i zabrałam się za poprawianie, piłowanie,zmywanie,i obcinanie zamiast się pakować i relaksować.

Nie chcę mówić że wszystkie chińskie salony paznokci tak wyglądają. Być może są lepsze i na większym poziomie. Mam nadzieję że nigdy nie będziecie mieć takich doświadczeń jak ja. Jedno jest pewne, niezależnie od standardów w chińskich fabrykach paznokci trzaska się paznokcie co pół godziny;)

Wyobrażacie sobie robić u siebie paznokcie w zakładzie co pół godziny?? Jakie są wasze doświadczenia stylizacji paznokci od strony klientki?? A może się kiedyś wybiorę po raz drugi ale tylko do zrobienia air brush?? Z własnym antyseptykiem oczywiście;)